Natenczas Wojski chwycił na taśmie przypięty. Swój róg bawoli, długi, cętkowany, kręty. Jak wąż boa, oburącz do ust go przycisnął, Wzdął policzki jak banię...
Takie atrakcje mieliśmy dziś w firmie. Pani od języka polskiego deklamowała ze mną Pana Tadeusza. Poza tym używaliśmy języka francuskiego. Lubię ten język, choć władać nim dobrze to nie lada sztuka...
Niektórym w biurze udziela się niestety jakiś nerwowy nastrój. Scyzoryk mi się otwiera, gdy słyszę narzekania i pretensje bez uzasadnienia. Jakbym słyszał swojego byłego. A tego chciałem w przyszłym życiu (obecnym) uniknąć. Nie da się nawet uciec od zrzędzenia przez słuchawki.
Dobrze, że dzisiejszy dzień sponsoruje odlotowa fryzura w uczesie w górę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz