środa, 11 września 2013

Siła przyciągania - odpowiedź na Brokeback Mountain i Weekend


Obejrzałem już nowy film gejowski "Siła przyciągania", który porównywany jest do Tajemnicy Brokeback Mountain. Niestety, tak właśnie jest. Co do wątku. Czy jednak należy ten film od razu skreślać z planów na wieczorne wyjście do miasta?

Siła Przyciągania Film Gejowski

Dwójka bohaterów poznaje się w szkole policyjnej. Razem trenują, a wkrótce też uprawiają seks. Jeden jest gejem "z krwi i kości", drugi dopiero odnajduje swoje prawdziwe jestestwo. Co bardziej komplikuje sprawę - ma już żonę i czeka na dziecko. Wesołego końca nie będzie. Choć można sobie wyobrazić, że wszystkim wyszło to w długiej perspektywie na dobre.



Co jest słabego w tym filmie? Przede wszystkim historia jakich wiele, a do tego da się jeszcze zauważyć zdjęcia ewidentnie inspirowane innym kultowym filmem gejowskim - brytyjskim Weekendem. Dwóch facetów, którzy nie mogą się kochać, bo przeszłość im ciąży. Środowisko homofobiczne, miejsca ucieczki itp. - to wszystko znamy z Brokeback Mountain. Panoramy miasta widziane z odrapanego bloku, małe domki, gdzie toczy się życie ustatkowanych bohaterów - to znamy z Zupełnie Inny Weekend.

Czy warto zatem iść do kina?
Jeśli nudzi Wam się, nie widzieliście żadnego z wymienianych wcześniej filmów, a także chcecie dostać ze 2-3 razy erekcji przy pikantnych scenach... a może nawet wzruszyć w paru momentach - warto się przejść. Zwłaszcza, gdy ma się u boku swojego faceta lub faceta "z przeszłością". Aktorzy grają na poziomie, estetyce nie można nic zarzucić, a i parę groszy w kasie kina warto zadedykować rozwijającej się kinematografii "branżowej". Poza tym osobiście mam jakiś sentyment do filmu Summer Storm i Hanno Kofflera. Z kolei Maxa Riemelta nie kojarzyłem wcześniej, ale to typ bohatera, z którym mógłbym się zidentyfikować. No, może bez tego jego całego ćpania po pedałowniach.

Ogólnie - można.


Dajcie znać, co Wy sądzicie o tym filmie.

wtorek, 10 września 2013

Dlaczego nie powinieneś popierać Jarosława Gowina?


Jarosław Gowin "na wolności", czyli poza Platformą Obywatelską. To kolejny problem dla gejów w Polsce.

Do tej pory Gowin nie popierał inicjatyw ruchu LGBT, ale w ramach PO premier mógł mieć na niego jakiś wpływ, aby nie rzucał w kamery zbytecznym populizmem. Jak będzie teraz? Gowin w sprawach moralnych jest konserwatystą, a wielu komentatorów politycznych stawia go bliżej PiS'u w tych kwestiach niż PO. Gospodarczo jest liberalny. Może być zatem tak, że na niechęci do środowisk postępowych i ceniących sobie wolność osobistą, zbuduje swój ruch / partię.

Skoro jest liberalny ekonomicznie, z pewnością zdobędzie finansowanie na swoją kampanię. Biznes i polityka przenikają się - może nie na naszych oczach, bo to często kole oczy, ale przede wszystkim kuluarowo. Kasa na promocję "ruchu Gowina" powinna płynąć hojnie, a to zwykle gwarantuje większe obsadzenie miejsc w Sejmie.

Zarówno konserwatywni moralnie, jak i liberalni gospodarczo, zwolennicy Platformy Obywatelskiej odpłyną za Gowinem. Kwestia przejść polityków PO pod sztandar Gowina wydaje się być - wbrew temu, co mówią wszyscy w telewizji - nieunikniony. PO była siłą, dopóki miała zapał i tzw. błysk w oku. Teraz - zgodnie zresztą z polską naturą - wszyscy zaczną odcinać się od Tuska i zmurszałego szyldu partyjnego. Pytanie tylko czy jeszcze przed eurowyborami czy dopiero przed wyborami do naszego parlamentu.

Moim zdaniem to, co słyszymy w mediach, to zwykły szum, który należy sobie odszyfrowywać:
na przykład: Jestem pewien, że PO zachowa większość i nie będzie przyspieszonych wyborów.
To oznacza, że Gowin musi mieć czas na stworzenie swoich struktur partyjnych i promocję partii. Jeśli wybory byłyby teraz, nie zdążyłby zbudować sobie pozycji w świadomości społeczeństwa i może wszedłby do Sejmu, ale z małą grupą posłów.

Co z tego wyniknie dla gejów?
Jarosław Gowin będzie albo ukrywał swój stosunek do ustaw o związkach partnerskich (dziennikarze muszą o to pytać!!!) albo wykaże się własną inicjatywą, która nie spełni jednak podstawowych naszych oczekiwań albo otwarcie "pójdzie na wojnę" z wolnościami dla osób LGBT.
To przyciągnie do niego elektorat konserwatywny. Od PO wtedy ci wyborcy odejdą. PO będzie zatem miała problem, ale i szansę. Będzie mogła stać się partią na wskroś nowoczesną i postępową, dzięki czemu może odzyska wiatr w żaglach.
Jeśli PO upadnie, a Gowin nabierze siły, może też stać się coś innego. PiS zostanie osłabiony o elektorat mniej buńczuczny i reagujący na populistyczne hasła, PO zniknie z powierzchni ziemi lub zejdzie się w jakiś sposób z SLD i czymś co było zwane do tej pory Ruchem Palikota.

Na inicjatywę Gowina można by zatem z naszej perspektywy spojrzeć życzliwie jedynie pod jednym kątem - że zaktywizuje osoby do tej pory nie chodzące na wybory. Tylko czy będzie w stanie zbudować społeczeństwo obywatelskie, skoro konserwatywnymi poglądami odrzuca sporą część społeczeństwa, zamiast je jednoczyć?

Czas pokaże. Głosujcie i róbcie to mądrze.