Z wielkim zdziwieniem przeczytałem cytat z Czesława Langa w najnowszym Newsweeku (26.08.2013):
Czesław Lang, dla tych którzy - wątpię - nie znają tego kolarza, to organizator Tour de Pologne, a wcześniej utalentowany kolarz. Dzisiaj też często kręci pedałami. Niestety, z gejami mu nie po drodze i - jeśli cytat jest prawdziwy - stawia pod znakiem zapytania całą moją sympatię do tej legendy polskich szos oraz samej imprezy kolarskiej.
Czy Czesław Lang zamierza iść ręka w rękę z Władimirem Putinem i Janem Tomaszewskim? Wydawałoby się, że kolarz jest nieco bardziej światły niż piłkarz, bowiem jeździ co prawda w drużynie w zawodowym peletonie, ale przede wszystkim jest sam na sam ze swoim rowerem. Powinien mieć zatem bardziej rozwinięty zmysł indywidualizmu, poszanowania jednostki i świadomość, że razem można więcej i nie wolno napuszczać zawodników na siebie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy znajdziemy się razem w ucieczce i trzeba będzie sobie "podać koło".
Tym, co prawdopodobnie oburza najbardziej w całej wypowiedzi Langa to to, że przytacza zakodowany w swoim mózgu obraz geja zniewieściałego. Najwyraźniej Czesławowi Langowi przydałaby się wizyta w jakimś barze lub klubie dla homoseksualistów, aby zauważył co najmniej kilka głupot, które wypłynęły z jego ust:
- geje są różni
- geje bywają muskularni i mają dużo energii, którą mogą wykorzystać także w sporcie
- geje są męscy, częściej niż ulizani kolesie z okładek pism o sporcie
- geje byli, są i będą świetnymi sportowcami
Panu Czesławowi sugerowałbym zapoznać się z naszą społecznością gejowską chociażby jeszcze z tego powodu, że dobry artysta gej przydałby mu się do organizacji wyścigu Tour de Pologne. Przydałaby się ta, jak to nazwał p. Czesław, "niemęska" dłoń przy oprawie wizualnej wyścigu i transmisji telewizyjnej. Może ktoś, kto szanuje innych ludzi, potrafiłby zauważyć, że kibice nie potrzebują etykietek o orientacji seksualnej, ale na przykład oprawy graficznej, z której można zobaczyć pozycję zawodnika i stratę peletonu do uciekającej grupy.
Mam wrażenie, że taką wypowiedzią Czesław Lang ustawia się w ogonie peletonu. Najwyraźniej zrozumienie, że homoseksualizm nie jest zagrożeniem dla mężczyzny pewnego swojej orientacji seksualnej, to dla niego wysiłek niczym wjazd na Mont Ventoux.
A o Janie Tomaszewskim szkoda nawet pisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz